Przejdź do zawartości

Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

robić. Pierwsza klasa! Amerykanie mają to wyczucie interesu!...
— Więc pojedziemy — zdecydowała Alicja — tylko zaczekamy na małą. Muszę ją ucałować na dobranoc.
Doktór niecierpliwie kręcił się na krześle, wreszcie wyrzucił z siebie:
— A mnie się zdaje, że komu jak komu, ale tobie, Alu, nie wypada pokazywać się w takich lokalach.
— A to dlaczego? — spojrzała nań niechętnie Alicja.
— No w takim nocnym dancingu — zaśmiał się nieprzyjemnie — prokurator?
— Władku, nie zawracaj głowy. Jestem takim samym człowiekiem, jak i każdy inny. Mój drogi, nie sądź, że dla swego urzędu zamierzam stać się archaniołem.
— Tak — upierał się — ale właśnie dziś... po tej strasznej sprawie i po tym wyroku...
— Oj, Boże, jaki on nudny.
Mecenas klepnął go po kolanie:
— Nie bądźże ciotką, do djaska. Ministrowie chodzą do knajp...
— No dobrze, dobrze — bronił się Czuchnowski — jeżeli Alę nie razi ten kontrast nocnego lokalu z wyrokiem dożywotniego więzienia, to cóż?... Jednak nie zapominajcie, że we wszystkich niemal pismach zamieszczono jej fotografję i że zjawienie się prokuratorki Horn zwróci uwagę całej publiczności!...
Alicja skinęła głową.
— Tu masz rację.
— I tego można uniknąć — zawołał Łęczycki — w „Argentynie“ są loże położone znacznie ponad poziomem sali i osłonięte. Możemy przejść wprost z szatni na górny korytarz.
Spojrzał na zegarek.
— Jeszcze zawcześnie, ale za godzinkę zadzwonię