Przejdź do zawartości

Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przyzwoicie ubrany i nie wygląda na komunistę, żeby pan wiedział, jakie tu u mnie typy bywają... Tylko niech pan nie wyobraża sobie... Bywają po trzech, po czterech, miewamy takie dyskusje. Plują na dywan, a niedopałki...
— Toniu, i bawi panią to wszystko?
— Nie bawi — potrząsnęła głową — ale pociąga. Nowi ludzie, nowe, mocne życie... Wiem od Luby, że pan też kocha bujne życie...
Stanęła przed nim i zapytała.
— Kocha pan Lubę?
Zaśmiał się wymijająco.
Tonia położyła mu ręce na ramionach.
— Ale ona działa na pana. Jej bliskość pana roznamiętnia. O, widziałam to doskonale!
— Panno Toniu, jestem jeszcze dość młody, bym odczuwał bliskość każdej młodej i ładnej kobiety.
— Czy jestem ładna? — zbliżyła twarz do jego twarzy, opierając się kolanami o jego kolana.
Wziął ja za talję i posadził przy sobie.
— Nie, tu nie chcę — oparła się i usiadła mu na kolanach — wiem, że jestem bardzo przeciętnie ładna. Ale mam dla pana radę: niech pan zamknie oczy i wyobrazi sobie, że to jest Luba.
Powiedziała to z taką goryczą w głosie, że Drucki zdecydował się na wszystko, co mogło tej małej udowodnić, że i ona jest godna pożądania.
Ponieważ zaś Tonia nie dała się zbyć byle jednym, czy drugim argumentem, było już po jedenastej, gdy znalazł się na ulicy.
Pomimo późnej godziny szedł pieszo.
— Psiakrew — myślał — tyle na świecie jest kobiet. Strasznie dużo!
Nie mógł jednak stwierdzić w sobie zmartwienia z tego powodu.
Gdy przyszedł do „Argentyny“ już kilka stolików było zajętych. Swoim zwyczajem przejrzał listę zamó-