Przejdź do zawartości

Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 3.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
134
SZPIEG

zniewoliło Lawtona do podobnego poruszenia, przyznam się, iż nigdy żaden ieszcze mężczyzna, nie ośmielił się dotknąć méy poduszki. To wcale nieprzyzwoicie, zgorszenie publiczne.
— Gdybyś równie iak ia rzekła Szynkarka, musiała żyć, i handlować z dragonami, znosiłabyś także ich żarty, często wprawdzie nieprzystoyne, ale kto płaci, temu czasem więcéy wolno, niż uchodzi. — Zresztą oni mnie znaią, iak swą wspólną żonę; codzień muszę im ieść ugotować, trunków dostawić, i wszystkim na niedzielę oprać bieliznę. Moia Pani Belzebubowo, zapytay się Kapitana iak się biią, czemużby sobie stoiąc na kwaterze pożartować nie mieli?
— Jestem ieszcze panną, i nazywam się Haynes, rzekła uszczypliwie Katy; proszę zatem nieużywać do mnie takich wyrazów, które obrażaiąc skromność moią, poznać