Strona:Szkice literackie (Zdziechowski).djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cynizmowi: światło — głos Wilhelma — aby walczyć z mrokiem, musi mrok w sobie mieścić. I nie świętością, której niema, ale tym mrokiem szatańskim, blaskiem krwi i zbrodni budzi Wilhelm cześć ku sobie wśród bractwa Thalu. Witają go chóry wtajemniczonych, jako bohatera krwi:

Wer durch Blut und Nacht geschwommen,
Ist den Aengsten bald entnommen,
Blutiger, sei uns wilkommen.

Więc okrucieństwo, kłamstwo, obłuda, cynizm, to są cechy bohatera, którego poeta przedstawia z dziwnem nabożeństwem i zachwytem. Ale oburzenie nasze dosięga ostatnich granic, gdy Wilhelm, skazawszy już Molay’a na stos, zjawia się w jego celi przed samem jego spaleniem, aby go uściskać, błogosławić i zazdrościć mu rozkoszy męczeństwa. Scena ta psychologicznie niemożliwa najdobitniej świadczy o obłędzie poety, bodaj zaś, że jeszcze dobitniejsze i lepsze jest to, że Molay wdzięcznie przyjmuje czułości dręczyciela, czci w nim zesłańca Bożego i nie chce korzystać z możności ucieczki. Templierzy w końcu spaleni, tryumfatorem zostaje Wilhelm, głoszący u stosu długą i pięknym wierszem skreśloną mowę o stopniowych zwycięstwach ducha nad materyą i o przyszłem królestwie Bożem, które on przygotował!...
W osnowie całej sztuki, nawet każdej jej sceny tkwi rażąca każdego, w kim umysł i zmysły zdrowe, herezya moralna, uświęcająca wszystkie środki, wszystkie najohydniejsze zbrodnie, skoro mają cel wielki przed sobą. Nie wchodzę zaś już w to, że w powyższym wypadku sam cel bohatera sztuki i utożsamiającego się z nim poety jest nonsensem, na tem bowiem polega, że na gruzach zniszczonego zakonu ma powstać wolne mularstwo, które oczyści Kościół Chrystusowy z jego błędów i sprowadzi raj na ziemię. Idea poety wyszła, jak zaznaczyłem wyżej, z potwornej mie-