Strona:Szkice literackie (Zdziechowski).djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W pierwszej części mamy przed sobą turystę dowcipnego, poetycznego, a jednocześnie pilnie badającego otaczający go świat i ludzi. Humor przeplatany poetycznymi opisami przeważa w listach opisujących Niemcy, Anglią i przeprawę Oceanem, uważna i sumienna krytyka w listach z Ameryki. Ale ani te, ani drugiej bliżej zająć nas nie mogą, gdyż rozbiór ich głównie polegaćby musiał na ocenieniu, o ile autor trafnie i wiernie zdał sprawę z tego, co widział, ponieważ zaś rozpatrywać je zamierzamy nie z tego stanowiska, możemy więc przejść wprost do części drugiej.
Tu przedstawia się oczom świat zupełnie nowy: zniknęły miasta, rojące się w nich tłumy ludzi, dymy fabryk, a natomiast stepy bez końca, dziewicze lasy i ludzie, ale niepodobni do cywilizowanych swych współbraci. Bie przestaje przytem autor opisywać nastręczających się przygód z właściwym sobie humorem i życiem; ładny daje nam obraz polowania w dzikich tych puszczach, porównywa Meksykanów z Yankesami, wiele też mówi o stosunku Indyan do białych, ale ponad tem wszystkiem góruje wzniosłe, poetyczne, a jednocześnie tęskne uczucie, które wzbudził w duszy jego widok cudnej, a ręką ludzką nietkniętej przyrody; zmęczył go świat cywilizowany i wszystkie jego niedostatki, krzyżujące się nieustannie i powikłane stosunki ludzkie i wynikająca stąd drobiazgowość życia powszedniego, które prowadzi za sobą, jako nieodzowny wynik, stopniowe zapominanie wszelkich wznioślejszych celów. Z radością oddala się on na łono przyrody, pragnie zapomnieć o własnem ja, a rozpłynąć się we wszechistnieniu. Jednem słowem charakterystyczną cechą tej części listów jest tęsknota do zlania się z naturą. Głęboko wrażają się w pamięć czytelnika trzy stroniczki, natchnione majestatyczną ciszą stepów, pogrążonych we śnie zimowym. Oto ustępy:
»Lubimy naprzykład morza, stepy, a jednak, według zwyczajnych prawideł estetyki, kładących spokojną harmo-