Przejdź do zawartości

Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna za Jagiellonów.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szami (tak np. jak niedyś Gryfa Jaxy dzieci, Jaxami) — pobratymce zaś stryjeczni po staremu zostali Rożnami. Nawet herby swe odmienili: o co też nie trudno było, skoro królowie węgierscy i polscy dowolnie nadawali herby wojownikom, nie troszcząc się o ścisłość heraldyczną (np. Janinę), a samej szlachcie jeszcze statutem wiślickim wolno zmieniać herb, byle nie za życia ojca. Mimo odmian tych, Zawiszę i Rożny kupką siedzieli nad Dunajcem w sąsiedztwie z Spicymirzem i drugimi ryttery. W Czechach pozostało ich nieco, a prawdopodobniej wróciło po śmierci obu Wacławów: bo roku 1317 Henryk z Lippy wraz z Piotrem Rożnem z Węgier przywiódłszy posiłki, w Bernie oblegali króla Jana i porazili go nawet w Sacu.
Pierwszego naddunajcckiego Rożna zwie Paprocki Sulisławem, według podań rodzinnych i „niektórych pism“ twierdząc, iż on należał do zabójstwa wojewody krakowskiego.... poczem zbiegł na Węgry. Będzie to zabójstwo Kmity, przyczem Sulisław jako dworzanin Elżbiety jeszcze z Węgier za czasów Łokietkowych — koniecznie musiał stawać w obronie szlachty wigierskiej, z którymi lub ojcami ich po pobojowiskach pospołu krew swą przelewał i chlebem ich żył, nim go w Polsce uzyskał.
Nic prawdopobniejszego nadto: że dzieci wojewody genieckiego Omodeusza i Szowarskiego i Hippolitowicze i innych przyjaciół Łokietkowych wychowywali się na dworze córki jego; więc też w ich obronę słała Elżbieta polskie swe dworzany, i oknami po drabinach pannom swym dworskim ocalać kazała. W tak gorącej chwili, że taki rytter Sulisław nie na żarty mieczem płatał i uwagę na siebie zwrócił, to pewna, zważywszy zbroję stalową. Że z tąd popadł nienawiści pospólstwa zawziętego, a szlachta sandomierska że śmierć Kmity na jego karb kładła — nic w tem dziwnego. Że zaś po takich zajściach, nieodstępując przelęknionej królowej, towarzyszył jej w powrocie — i to pewna. — Lecz i to prawdopodobne, że wynagrodzony bez trwogi powrócił na swój Gródek i niebawem go umocnił murami i zbroją gotówr odpierać napaść wszelką.
Ale napaści nie było! Elżbieta była mu wdzięczną, a Lu dwik podobnych jemu ujmował sobie datkiem i obietnicami. Mógł więc spokojnie obmurować Gródek; od potrzeby litewskiej pewno nie stronił, a pod Bełzem gdy się Polacy powadzili