Przejdź do zawartości

Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Że takiemu gorzałka już nie będzie szkodzić...
Mógłbym wam tu z przykładów bez liku dowodzić,
Jako się z wódką nasi przodkowie rodzili,

220 
Z wódką żyli i z wódką ze świata schodzili. —

Smutneć to były czasy, bardzo smutne, ale
Lepszych wtedy nikt nie znał i nie pragnął wcale.
Niech to każdy w pamięci swej zapisać raczy,
Niech Foltynowi Bargiel i Żyła przebaczy,

225 
Nie gniewaj się, Marcinie!“ — „Wszak ci się nie gniewam,

Panie Sztajgier, bo o cóż? Ale się spodziewam,
Że nikt sądzić nie będzie, iżbym ja w gromadzie
Dziś bez słusznej przyczyny był początkiem zwadzie.
Przecie słuszna, że w radzie o tak ważnej sprawie

230 
Wszystkie gminy tu siedzieć powinne na ławie,

Tego tylko żądałem, tak zawsze bywało.“
„I dziś tak jest, choć nas tu podobno za mało,“
Rzekł Hatlapa Rokitnian — „lecz choć nas niewiele,
Skoro inni usłyszą, że tu o kościele

235 
Była rada, podpiszą, co my usądzimy,

Wszak to u nas przysłowiem: jak wy, tak też i my.
Dobrze wiedzieli wszystcy moi Rokitnianie,
Że gromada dziś, ale na me zapytanie,
Czy ten pójdzie, albo ów, każdy się wymawiał:

240 
Ten się drogą daleką, ten zdrowiem zastawiał,

Ów się już cały tydzień radował niedzieli,
By odpocząć śród swoich; wreszcie powiedzieli:
»Hatlapo dobrodzieju! wy już nie chodzicie
Po robotach dalekich, gdy więc odmówicie

245 
Swój paciorek niedzielny, nie śpieszcie do domu

Razem z nami, lecz mówcie z Miechowianów komu
O obiadek; chętnie was Waloszek ugości;
Wszak z nim o starych czasach macie rozmów dości.«
Dobrze, — rzekłem, — to pójdę! Byłem na nieszporze,