Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na takowy O. Grodzickiego. W tym też duchu pisał listy do jenerała Akwawiwy.
Król po długich targach przyjął dymisyą Skargi, wnet jednak przyzwał go do siebie i prosił, aby na kaznodziejstwie nadwornem pozostał. Zdaje się, że z sprawą tą odniósł się król sam, albo przez prowincyała O. Dandina, Włocha, „który ani z Polaków nie był kontent, ani Polacy z niego“, do jenerała zakonu, bo ten w odpowiedzi na listy Skargi polecił mu, aby do sprawy małżeństwa królewskiego nie mieszał się, gdyż król przedłożył ją już papieżowi, a niemało senatorów przesłało Stolicy św. przedstawienia w duchu przeciwnym, wskazując na niestosowność tego związku i na płynące stąd niebezpieczeństwa dla rzpltj. Skoro więc sprawa roztrzyga się przed forum Stolicy św., to nie wypada ani Skardze, ani komukolwiek z Jezuitów zdanie swe o niej wypowiadać, i do niej się mieszać, tem bardziej, że część senatu i t. z. partya dworska przychyla się do projektu króla i takowy pochwala.[1] Umilkł Skarga, posłuszny woli starszych, ale przestrogi jego okazały się aż nadto ugruntowane.
Z tych samych powodów co Skarga, przeciwny był ślubom „z siostrą po siostrze“ spowiednik królewski Gołyński; innych zaś Jezuitów na dworze króla ani w otoczeniu jego nie było. Jakiemże więc czołem kładli rokoszanie, kładą niektórzy historycy „konszachty rakuskie“ Zygmunta na karb jakowejś „kamarylli jezuickiej“?

Od czasów zwłaszcza reformacyi, papieże trzymali się stale tej polityki, że w kwestyach spornych między królem katolickim a stronnictwami politycznemi, korporacyami, władzami nawet kościelnemi i zakonami, wyrozumiawszy dokładnie życzenie króla, zezwalali na nie, jeżeli tylko bez wyraźnej krzywdy dla strony przeciwnej, bez szkody dla Kościoła i bez jawnego grzechu stać się to mogło i szli w tem do granic najdalszych. Przekonamy się o tem naocznie w sprawie kłótni Jezuitów z krakowską akademią, w sporze Władysława IV z Jezuitami o brata jego Jana Kazimierza. Wynikało to z tej słusznej zasady, że wobec anarchii, jaką różnowierstwo w organizm spo-

  1. Wielewicki II, 31, 32.