Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nowie, i słusznie słychać ma być każdego, który się w cnocie czuje“[1].
Czy kto z Katolików w Lublinie przeciw Jezuitom gardłował, nie wiadomo, ale Gorajski mówił prawdę, twierdząc, że nietylko „ewanielicy tak mówią“.

Zjazd lubelski po szalonej mowie Stadnickiego, który jak opętany wrzeszczał: „ja Zygmunta za pana mieć nie chcę, bo mnie prawo uczy, abym sobie nie opresyi, nie niewoli, ale wolności życzył“, przystąpił na wniosek kasztelana parnawskiego, Stabrowskiego, do ogłoszenia rokoszu i zwołał pospolite ruszenie szlachty na dzień 6 sierpnia do Sandomierza[2], do króla zaś wyprawił jedenastu posłów, uwiadamiając go o tem, co zaszło i zapraszając zuchwale, aby na rokosz sam się stawił „bez ludu cudzoziemskiego“ tj. bez wojska i „dał z dostojeństwa swego satysfakcyę“, w razie przeciwnym niech wie Król JM., że „rady i rycerstwo koronne i W. K. L.“ postarają się „jakoby prawa i wolności Korony polskiej nienaruszone zostawały“[3]. Posłowie wieźli z sobą do Krakowa, dokąd król za przestrogą i radą Żółkiewskiego przez O. Kuleszę wysłaną, forsownymi marszami z Warszawy podążył i radę senatu tam zwołał, 34 gravamina zjazdu lubelskiego, ale pomimo inwektyw Herburta i Gorajskiego, o Jezuitach niema tam żadnej wzmianki[4].

  1. Mskr. Bibl. Ossol. nr. 314, karta 45—51. Wota na zjeździe lubelskim 4 czerwca 1606 r. Biblioteka Ordynacyi Krasińskich tom IX—XII.
  2. Mskr. Bibl. Ossol. nr. 198. Proces zjazdu lubelskiego str. 10—39 karta 1—4. Uniwersał zjazdu lubelskiego.
  3. Mskr. Bibl. Ossol. nr. 198, karta 5—12. Instrukcya dana posłom do króla JM. Actum in Curia Lublinensi.
  4. Mskr. Bibl. Ossol. nr. 168, karta 512: „Urazy rzpltej IKM. przez pany posły zjazdu lubelskiego w Krakowie dnia 30 czerwca 1606“.
    Wielewicki (II, 177) opowiada, że Zygmunt na radzie senatu, na której lubelskie gravamina omawiano, wykazawszy jasno swą niewinność, oświadczył się gotowym stanąć w jej obronie do pojedynku z Zebrzydowskim, gdyby na to królewska godność pozwalała. Popłakali się z rozrzewnienia niektórzy senatorowie. Ażali nie lepiej było, odebrać Zebrzydowskiemu województwo i starostwa i poddać pod sąd jako burzyciela spokoju publicznego?