Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

puszczeni do ucałowania ręki cara. Na koronacyę carowej naznaczono 18-ty dzień maja i nazajutrz, był to dzień piątkowy, uczta koronacyjna, mięsna, ku niezmiernemu zgorszeniu Moskali, trwająca dni kilka.
Wśród tych festynów i uczt dojrzewał spisek, którego wątek snuli Wasyl, Dymitr i Iwan, kniaziowie Szujscy[1]. Kilkudziesięciu bojarów, oddział strzelców i straże zamkowe byli doń wtajemniczeni. Zrozumieli Polacy dobrze co się święci, przestrzegli ich zresztą życzliwsi Moskale, więc wyprawili Mniszcha do Dymitra, błagając, aby energicznie zabrał się do zduszenia spisku, ukarania przykładnie winnych, inaczej on i oni głową przypłacą. Dymitr, który już od swoich i od żołnierza Niemca kartką powiadomiony był o spisku i nawet o dniu wybuchu jego, dziwnem jakiemś zaślepieniem wiedziony, uważał to za plotkę, kartkę ona przeczytawszy, rozdarł i rzucił, w końcu zniecierpliwiony donosami, pod karą zakazał cośkolwiek mówić o spisku, Mniszcha zaś uspokoił, iż on wszystko bierze na siebie i za wszystkich odpowiada.

Dwa dni przed katastrofą, dnia 25 maja, widocznie na instancyę carowej Maryny, zaprosił do siebie O. Sawickiego i przyjął z czcią i łaskawością wielką. Po wymianie grzeczności powitalnych, złożył Jezuita carowi podarunki od Pawła V i Akwawiwy: kamienie bezoarowe i srebrno — złoty medal z popiersiem papieża nadany odpustami. Przyjął car dary wdzięcz-

  1. Spisek Szujskich już był ukartowany w jesieni 1605 r., tylko czekano umyślnie na Marynę, aby drogie prezenta ze skarbu carskiego dane sobie przez Dymitra przywiozła do Moskwy. Własiew, poseł Dymitra do Zygmunta, należący do spisku, przestrzegał Zygmunta przez kanclerza Sapiehę i Gosiewskiego, ze się uwiódł łatwowiernością, bo Dymitr łotrem i oszustem; niech go król odstąpi, a Moskale gotowi Władysława królewicza zaprosić na tron carski. Także carowa wdowa Marya z domu Nagi, przez wychowanicę swą Inflantkę Rozenównę, ta zaś przez pewnego Szweda, który zjechał umyślnie po to do Krakowa, upewniała króla, że przymuszona tylko uznała cara Dymitra swym synem; prawdziwy syn jej Dymitr istotnie zabity spoczywa w grobach cerkwi w Ugliczu, a ten co caruje w Moskwie oszustem. „Wszakże ani król ani Mniszech, nie dając temu wiary, gotowali się do wesela“. (Naruszewicz. Żywot J. K. Chodkiewicza II, 203).