Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakie takie zrozumienie liturgii św., zważywszy rozległość parafij, nieuctwo i niedbalstwo parafialnego kleru, na które gorzko narzekają synody tej epoki, musiało stać na bardzo niskim stopniu, a w górskich okolicach ignorancya w rzęchach wiary dochodziła do tego, że dorośli ledwo przeżegnać się umieli, a znaleźli się i tacy, co przez całe swe życie ani razu w kościele nie byli. Częste przyjmowanie sakramentów, bractwa religijne (krom różańcowego w niektórych parafiach), te główne dźwignie pobożności i umoralnienia ludu, nieznane były, albo uważane za zbyteczne i niepotrzebne. Anima humana naturaliter christiana, dusza ludzka jest naturalnie chrześcijańska, powiedział Augustyn św. toteż instynktowo lgnął ten biedny, gnębiony, nie mający czasu i sposobu wiele do zbytków i grzeszenia, lud poddańczy do Boga, cisnął się do świątyń pańskich, wierzył ślepo, choć dobrze nie pojmował, w co wierzy; modlił się, jak umiał; śpiewał pieśni kościelne, których się nauczył ze słuchu, choć sensu nie zawsze rozumiał dobrze; spowiadał się raz koło wielkiejnocy metodą z matki na dziecko przechodzącą, przyjmował komunię św., a dobrze, jeżeli tyle o niej wiedział, że jest świętością wielką, bo w niej Pan Jezus.
Nikt nad moralnem i religijnem dobrem tego ludu w onej epoce nie pracował szczerze. Pan, dobrze jeśli go nie gorszył, i do nowej wiary nie naganiał; kler parafialny, wiemy, że gorliwością nie grzeszył, misye ludowe przez zakonników nie były jeszcze w zwyczaju, klasztory Dominikanów i zakonów żebrzących istniały po miastach zwykle i chyba na bliższe okolice wpływ zbawienny wywierać mogły; opactwa po wsiach przeważnie fundowane, tuczyły opatów, ich krewnych i przyjaciół, głodem morzyły nielicznych, niewykształconych, często nie rozumiejących języka polskiego mnichów. Kto więc miał nad tym biednym ludem pracować, kto koić jego twardą dolę i uświęcać? Szerokie to, rozległe, a dobrej gleby pole, porosłe chyba chwastami, jakie z ignoracyi i niewoli wyróść musiały, leżało w onej, wrzekomo „złotej“ epoce, odłogiem.
Oto Polska w epoce Zygmunta Augusta.

Na Litwie nie było lepiej, pomimo że aż do unii na sejmie lubelskim 1569, król był jej „dziedzicznym panem“ a już na kilka lat przedtem obdarzył bojarów przywilejami i instytu-