Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Panowie heretyccy nie żałowali pieniędzy i za drogie myto sprowadzali z zagranicy cały zastęp heretyckich ministrów, rektorów i mistrzów przewrotnych, ale wymownych, w dyalektyce biegłych a zuchwałych; znalazło się też między polskimi predykantami, ex-księżmi przeważnie i ex-mnichami, kilkunastu wcale wykształconych ludzi. Ci tłumaczyli pismo św., ogłaszali drukiem za pieniądze swoich patronów postyle, kazania, rozprawy heretyckie, wzywali zuchwale na dysputy religijne, nauczali w szkołach, a tych szkół i szkółek zakładano wiele, w miarę jak przybywało zborów, dworów i gmin różnowierczych. Obok nowości, która zawsze ma urok, wymowa i erudycya predykantów ściągała tłumy słuchaczów do zboru; w kościołach nawet katedralnych bywało aż nadto przestrono, pusto prawie, bo kaznodzieje katoliccy ani nauką, ani wymową nie dorównali tamtym. Na pisma i księgi heretyckie, które czytano łakomie, nikt nie odpowiadał, nie wykazywał błędów, nie bronił prawdy. W chwili ogólnego ruchu umysłowego i rozbudzenia namiętności religijnych, katolikom brakło lektury odpowiedniej, więc i oni rzucili się do ksiąg i pism heretyckich; księżom brakło podręczników kazań i mów kościelnych, ba, nawet agend i mszałów. Przyznają się do tego zebrani na synodzie piotrkowskim 1551 r. deputaci kapituł[1].

W rzeczy samej wykształcenie niższego kleru parafialnego stało za Jagiellonów w ogóle na nizkim stopniu. Mamy na to dowody urzędowe. Czytać nawet dobrze nie wszyscy księża umieli; inni nie umieli odmawiać brewiarza, inni jeszcze oprócz czytania żadnej zgoła duchownej nauki nie posiadali. Nie rzadko z sług kościelnych święcili się na kapłanów, i to w epoce

  1. My zaś sami nic nie robimy, naszemi pismami nie zbijamy pism heretyckich nie wykazujemy ich fałszu, nie zwalczamy, nie pouczamy proboszczów, tych zwłaszcza, w których parafiach szlachta zarażona herezyą. Wszystkich prawie dyecezyj kler skarży się na brak mszałów i agend, podręczników do kazań, książek, mów kościelnych doświadczonych doktorów“. Książki należy sprowadzić a księża „niech przecie czytają te książki, aby mogli dobrze kazać, bo świeccy wyśmiewają swych plebanów jako nieuków, i nudzą się słuchaniem“. (Acta hist. res gestas Pol. ill. I. 491, 492).