Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stwa, do których upoważnieni carscy. Oni zaklinają się na wszystkie bogi, że im oddać całych Inflant nie wolno, chociaż je całe potem oddali, że Wielkie Łuki i wszystkie zamki wrócić koniecznie muszą do cara, chociaż nie wszystkie wróciły. Królewscy kładą twardo swoje warunki, carscy je odrzucają jeszcze twardziej. Legat pośredniczy, błaga, wzywa do ustępstw jakichkolwiek. Carscy płaczą, a ustąpić w niczem nie chcą wrzekomo dla tego, że do joty spełnić muszą instrukcyą cara, inaczej nałożą głową, w istocie zaś temu, że źle ukrytą a stałą taktyką ich jest, przewlekać obrady w nieskończoność, zyskiwać na czasie, w nadziei, że sroga zima, „iż woda wylana w powietrzu zamarzała“, zmusi wojska pod Pskowem do zwinięcia oblężenia, a oni wtenczas korzystniejsze wymuszą warunki pokoju. Królewscy się tem niecierpliwią, grożą zerwaniem, wsiadają na sanie i odjeżdżają. Więc carscy decydują się wreszcie do jakiegoś drobnego ustępstwa, które nie zadowalnia Polaków. Oni grożą znów odjazdem, wołają o koncesye nowe, ale gdy przyjdzie na nich kolej dać decyzyę jasną, zwlekają, ślą gońca do Zamojskiego Zabiera to trzy, cztery dni czasu, zwłokę tę upozorować musi legat wobec carskich, których upewniono, że królewscy najobszerniejsze mają pełnomocnictwo. Nareszcie Zamojski przysyła przez Żółkiewskiego i Petroniusza ustne polecenia, to znów po akademicku formułuje postulata swoje na piśmie, zmienia je, gniewa się i łaje, że ich niezrozumiano dobrze i nie wykonano[1].

W tych warunkach potrzeba było najprzód iście żelaznego zdrowia, potem bystrości i energii wielkiej, aby od rana do późnej nocy borykać się dzień w dzień przez miesiąc cały z uporem jednych, z porywością drugich, z niedowierzaniem obojej strony, przezwyciężyć to wszystko i nareszcie doprowa-

  1. Przymawia oto legat i karci tę taktykę w liście do Zamojskiego 31. grudnia. „Błagałem posłów, aby nie psuli chlubnego końca dzieła niecierpliwością, albo jeżeli odjechać postanowili, to niech się z tem tak często Moskalom nadaremnie nie odgrażają... Nie skłamię gdy powiem, nonnihil me aegre sensisse variationes istas, że nieco przykrości sprawiły mi te zmiany ciągłe, obawiać się ich mogą i Moskale, bo wygląda to na targowanie się, speciem habere licitationis. (Moscovia. Epistolae).