Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

życie, tracą i nadzieję zbawienia. Szturm ten wobec nawiązanych rokowań o pokój poczytany być może przez cara za akt zdrady i przerwie układy. Narażać się na to wobac braku amunicyi, pieniędzy i żywności, wobec groźnej zimy i wkradającej się demoralizacyi wojska, to rzecz nieroztropna. Wszak przecie najwięksi wojownicy zmieniali swe plany według okoliczności: Karol V odstąpił od oblężenia Metzu, bo chciał walczyć z Francuzami, a nie z srogością zimy. Sulejman nie dał bitwy nad Dunajem Karolowi V, aby rzucić się nagle na Węgry. Niech więc król zaniecha szturmu, a poprzestanie na oblężeniu. Nie ubliży tem honorowi armii, ani nie ulegnie carowi, który natychmiastowego odstąpienia od Pskowa domaga się, a ułatwi przez to drogę do dojścia układów.
Król słuchał tych wywodów, ale nie ustępował odrazu, bo zdania na radzie wojennej podzielone, bo oblężenie byłoby drogą wyjścia, gdyby sprawa nie toczyła się z carem, który szczerze pokoju nie pragnie, zwłoki tylko szuka, licząc snać na mrozy i śniegi grudniowe. Ale się pono przeliczy, bo wojsko w nienajgorszym jeszcze stanie: Polacy i Węgrzy nawykli do zimna, jedynie 400 Niemców ucierpi coś od niego. Znaczne zapasy prochu i żywności już w drodze; skoro nadejdą, szturm walny należy przypuścić i zdobyć twierdzę. Zresztą rozważy się to na radzie wojennej, tymczasem niech legat wyprawi gońca z drugim listem do cara, naglącym do pospiechu w układach.

Wysłał go legat 22 paźdz. Nie był on już potrzebny. W tym samym bowiem dniu na zamku w Słobodzie Car Iwan, przygnębiony zabójstwem własnego syna[1], otrzymawszy przez

  1. Dwudziesto-letniego Iwana. Zabił go ojciec z tej okazyi. Trzecia żona carewicza będąc w błogosławionym stanie, nie ubierała się w potrójne suknie, jak każe etykieta dworska, jeno w szlafroczek. W takim stroju zastał ją car, gdy wszedł do jej komnaty w odwiedziny. Rozgniewany tym negliżem synowej, wyciął jej policzek, a potem swą żelazną laską, którą katował swe ofiary, uderzył tak silnie, że następnej nocy poroniła. Na krzyk niebogi przybiegł carewicz i pocznie wymawiać ojcu, dlaczego mu żonę bije? On zaś w odpowiedzi, uderzy go między skronie swą lagą i rani śmiertelnie. W pięć dni carewicz, pomimo opieki przywołanych z Moskwy dwóch lekarzy, zakończył życie. Car był niepocieszony. Płakał, po nocach zrywał się i tłukł głową o mury ścian, słał jałmużny do monasterów i spo-