Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Tarnowski - Chopin i Grottger.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
62
St. Tarnowski.

wyobraźnię niż wprzódy. Niedawno przyszedłem do tego przekonania, że nic tak nie uczy, nie kształci człowieka, jak zamyślenie. Ale jakżeż ja rzadko wmyślam się w siebie samego, jak mnie to jeszcze nuży, jaki — gwar wtedy w mojej mózgownicy! Jakie wzniosłe idee, jakie piękne porywające przedsięwzięcia! a jakie niezadowolenie z siebie! I tak marzę i marzę długo, walczę z temi myślami, widzę je urzeczywistnione, widzę je w obrazach prześlicznych, unoszą się i porywają mnie za sobą... nagle spadam, przypominam sobie Dzisiaj i smutne Jutro, i wycieńczony na siłach fizycznych usypiam: a wtenczas, przez sen, marzę o czemś małem i zwyczajnem«.

W kilka miesięcy później, 13 Stycznia 1858, jeszcze raz zagląda do dziennika, raz ostatni, i sądzi siebie samego, nie wiemy czy słusznie, ale rozumnie i surowo.

»Dziś czuję, że niczem jeszcze nie jestem: a to dlaczego? »Niestety nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem z charakterem, nie mogę powiedzieć, że zaczynam rozwijać przymioty, stanowiące charakter: jestem dziecko!«

Jeżeli wtedy się nie mylił i za surowo nie sądził, to w każdym razie czas był niedaleki, w którym miał przestać być dzieckiem i niczem, a stać się czemś, i czemś bardzo pięknem.
Pobyt w Wiedniu, jak zrazu przykry, tak z czasem musiał stać mu się miłym. Nieraz słysząc go mówiącym z pewnym zapałem i przywiązaniem o tem mieście, dziwili się ludzie, jak natura artystyczna może znajdować upodobanie w tem życiu i w tem otoczeniu. Są w Wiedniu rzeczy, które mogą artystę pociągać, świat muzyczny naprzykład, wysokie muzykalne wykształcenie publiczności, teatr — (w owych latach zwłaszcza bardziej niż w dzisiejszych) — ale Grottger lubił Wiedeń jako taki, umiał się bawić w Volksgarten, Paradiesgarten, w Neue Welt lub