Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Przybyszewski - Z gleby kujawskiej.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



W



Wracam znowu do mego tak wyśmianego i wyszydzonego pojęcia „metasłowa.“ Mówiąc o Szopenie mówiłem, że człowiek pierwotny nie nie nazywał przypadkowem słowem jakiś przedmiot poza sobą, tylko w chwili, kiedy tworzył pierwsze słowo, zrobiło coś w nim ogromne wrażenie, czy to miłości, czy zemsty, czy strachu, coś wezbrało w nim olbrzymią falą, rwało się ku krtani, rozpierało mu piersi, aż w uszach jego rozległ się jego własny przeciągły krzyk czy to zdumienia, czy przestrachu, czy też pragnienia.