Na co się ja o dobre mienie pieczołuję[1]?
Tobie, piękna Neero, ty to będziesz miała,
Ty, jako swego, będziesz ze mną zażywała.
Śnie wdzięczny, zwiastuj to dziś nadobnej Neerze,
A niechaj omylenia nie uznam w tej mierze.
A był to prosty najmit, bywały takowe:
W ten czas Likorys krowy w dojniku doiła,
Licydas sieczkę rzezał.
Zawsześ mię żywiła
Ręko moja. Kto Bogu dufa, a pracuje
Dziś sieczkę rzeżesz, sieczka nie rzeże się sama:
Likory, przy tej ręce będzie dobrze nama.
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje,
Do ostatniej starości nędze nie uczuje.
Dzieciom rodzice, siła dzieci utrącają.
Praca skarb napewniejszy; kto się spuści na nię[2],
I za żywota ma chleb, i po nim zostanie.
I ty, Likory, u mnie nie będziesz żebrała,
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje.
Do ostatniej starości nędze nie uczuje.
Widziałem cię u tańca, i tak mi się zdało,
Iżeć tamto igrzysko namniej nie przystało,