Przejdź do zawartości

Strona:Radosne i smutne.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 193 —



te chwile, które się przechodziło w bojach, pozostaną na całe życie w pamięci. Pan tak, jakby z nami wszystko przechodził, wszystkie nasze trudy marszu i bitew, tak pan to wszystko odczuwa i w pieśniach swoich pisze, jakbyśmy Bóg wie, odkąd już żyli razem. Z piosnek pana ukocha pana każdy żołnierz...“ A dalej: „Proszę się nie gniewać, jeżeli napisałem coś nieprawidłowo, ale myślę i piszę szczerze i otwarcie, a nie jestem zbyt wykształcony. Przepraszam!“
To ja ciebie przepraszam, najdroższy żołnierzu, że piosenki moje nie mogą cię odziać ani nakarmić, ani świętej twojej owinąć nie mogą rany.
I czy warto pisać dla kogo innego? Chyba jeszcze dla dzieci...
Takeśmy do siebie wciąż pisali i nikomu się nie znudziło, tylko, że nagroda za złe wiersze przeszła oczekiwania, bo mi je nagrodziły nietylko te najdroższe listy, lecz otrzymałem za nie również zapłatę w naturze: kwiatki, papierosy i... funt słoniny. Napisałem w którymś wierszu: „Chciałem ci moje buty dać, by pokryć twoją sławę, lecz taki los mój (psia go mać!) — i moje są dziurawe“. Rozczuliło się najzacniejsze serce żołnierskie, zapłakało biedactwo nade mną, pomyślało najmilsze żołnie-