Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zbierzcie się, dzieci Litwy i młodsze, i starsze,
Wydajcie uroczysty okrzyk patryarsze,
W róg bawoli starego ałusu nalejcie:
W cześć kapłanowi Litwy! w cześć krywe-krywejcie!
1855. Wilno.


W IMIONNIKU
SYDALII ŚWIDOWEJ.

Tutaj dni moje spokojnie płyną,
Mam chleba, soli, kwiatów do syta,
I dobry człowiek czasem gościną
Do mnie zawita.

W cichej ustroni żyćby niezgorzej
Wród gęstych dębów, jabłoni, gruszy, —
Och! gdyby tylko jeden dar Boży:
Spokojność duszy!

O ludzie dobrzy! o ludzie bozi!
Westchnijcie czasem za mną k'Jehowie:
Niechaj gorące myśli zamrozi
W zbolałej głowie.

A wyobraźnia moja skrzydlata
Z chłodnym rozumem niech idzie w parze;
O szczęściu własnem, o szczęściu świata
Niechaj nie marzę.
1855.


DO KS. WACŁAWA HUNDIUSA.

Mój bracie wedle serca, mój ojcze w Chrystusie!
Szlę ci obraz kapłana, zacny Hundiusie.
Jako stary Bernardyn był swej wiosce wzorem,
Ty dla naszego Wilna bądź definitorem.
Gdy w nasze twarde głowy biją dogmatyści,