Przejdź do zawartości

Strona:Piotr Nansen - Próba ogniowa.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w dodatku ciążyło na mnie uiszczenie pewnych długów z czasów studenckich; krótko mówiąc, pięćdziesiąt talarów stanowiły dla mnie poważną sumę.
Przebiegło mi przez myśl, że z pomocą tej sumy będę mógł sprawić sobie konieczne dla mnie palto zimowe.
Nie była to myśl odosobniona, gdyż jednocześnie nasunęła mi się uwaga, aby uniknąć podejrzenia kradzieży.
Błyskawicznie ułożyłem plan, który z zimną krwią wykonałem.
Pozornie zwracając uwagę na grę, wyjąłem świeże cygaro z kieszeni i obcinając koniuszczek upuściłem scyzoryk. Padł szczęśliwie, tuż przy piędziesięciotalarówce. Pozostali panowie byli tak zajęci grą i piciem koniaku, że nie zwracali na to żadnej uwagi.
Udając gniew, zakląłem, schylając się z pewną trudnością, podniosłem upuszczony przedmiot i jednocześnie schowałem banknot do kamaszka; przytem naturalnie baczną zwracałem uwagę aby go dostatecznie głęboko wcisnąć, i następnie nogawkę do należytego porządku doprowadzić.
Po operacji tej — która zaledwie kilka sekund trwała — wyciągnąłem się wygodnie w krześle, zapaliłem cygaro i puszczając z zadowoleniem kółka dymu, przysłuchiwałem się spokojnie krytyce gry, w czasie której baron nie przebierał w słowach.
Nadszedł pełen naprężenia moment przy obrachunku. Baron przegrał około dwunastu talarów. Wyjął pugilares, banknoty wyrzucił na stół i... począł w nich przebierać.
„A to miljoner!“ zagadnąłem z uśmiechem, temu należało trochę krwi upuścić... W tejże chwili ująłem kieliszek i przepiłem do doktora, prosząc go jednocześnie aby złożył moje uszanowanie małżonce. Jeszcze nie zdążyłem kieliszka