Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w rozmowie. A to jest właśnie kluczem do całej zabawy.
PIPPA: Chciałabym, abyście właśnie o tem mówić zaczęli.
NANNA: Umiejętność rozmowy i wdzięczna przymilność, której im nigdy nie dość, to cytryna, z której wygniata się sok na usmażone flaki, to pieprz, którym się je posypuje. Piękne to spędzenie czasu, w jakimkolwiek znajdowałabyś się towarzystwie! Dobre są też słone słówka, trafna odpowiedź dana temu, kto chciałby cię wykpić.
A że ludzie są różnorodniejsi, niż ich zachcianki, zatem nie trać czasu, lecz ich podpatruj, wypatruj, badaj, podglądaj, szpieguj i przenikaj.
Oto naprzykład przyszedł do ciebie Hiszpan, wypomadowany, wykrygowany, wyślizgany, jak podłoga pod nocnikiem! Szpada u boku, nadęty, jak purchawka, larendogrą pachnie, w głowie fiu bździu!, paź za nim, a on wiecznie ze swoim: „Na życie cesarzowej“ i innemi wymuskanemi frazesami! Wtedy mów do niego: „Niegodna jestem, aby tak zacny kawaler dowody takiej czci mi składał“. Niechże Wasza Łaskawość głowę nakryje. Nie będę słuchać ani jednego słówka, dopóki Wasza Łaskawość kapelusza nie włoży! I zaiste! Gdyby „Wasze Łaskawości i Wysokości“, któremi tak hojnie szafuje, pocałunki, któremi ci ręce liże, były owym eliksirem alchemików, co bogactwem obdarza, ry-