Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ani nie podejrzewacie, że u progu szpitala, albo pod mostem franca na was czeka, że patrzącym na wasze pokręcone cielska na rzyganie będzie się zbierało!
A jednak mówię ci córko moja, że wszystkie skarby, które ci chciwcy-Hiszpanie w Nowej Ziemi znaleźli, nie zdołają opłacić k..., choćby najbrzydszej i najnędzniejszej.
Aby cię przekonać, że czysta prawda memi ustami przemawia, muszę ci pokazać konterfekt takiej jednej, która tchu nie może złapać, z rąk do rąk przechodząc. Nie masz ci dla niej chwili wytchnienia, ani w domu, ani poza domem, przy stole i w łóżku! Po nocach, mimo zmęczenia, czuwać musi, pieszcząc jakiegoś tam parszywca, jakiegoś draba, któremu z gęby jedzie, jak z wychodka, byka, co ją ciągle tryka! A jeśli w czemkolwiek uchybi, zaraz grad wymówek spada na jej biedną głowę.
„Nie zasługujesz wcale, aby posiadać takiego, jak ja!! Nie jesteś mnie godna, gdybym był łajdakiem jak ów, lub zawadyjaką jak tamten, zarazby ci się spać odechciało!“
I tak z byle komara słonia robi! Jeśli przyjaciółka spojrzy na kogo inego, warzy się i pieni ze złości i zazdrość łyka z chlebem i zupą! Gdy chce z domu wyjść, gniewem wybucha, podejrzewając, że się coś niedobrego knuje! Później zaś plotki w ruch idą!
Gdy ją melankolia napadnie i twarzy wesołej mu nie pokaże, zaraz ów wątrobnik dogadywać zaczy-