Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powróci, powiem mu, że masz gości i że go teraz przyjąć nie możesz!
PIPPA: Tak, tak, zawrę z nim pokój, jeśli przyniesie mi dwa razy więcej, niż obiecał!
NANNA: O teraz widzę, że inaczej będziesz umiała patrzeć na te sprawy, niż ja, głupia gęś swojego czasu! Ale słuchaj mnie uważnie! Nie poniechaj i takiej jeszcze sztuczki: Ni stąd, ni zowąd udaj, że na samą siebie gniew cię wziął, oprzyj policzki na ręku i patrz przed siebie milcząc.
PIPPA: A to znów po co?
NANNA: Po to, aby ten jurny cap zaraz na ciebie zaczął następować: „Cóż to znów za fantazje? Nie dobrze wam, brakuje wam czego, mówcież?“
Przez „wy“ będzie gadać, by cię udobruchać, a ty odpowiesz: „Eh, daj mi święty spokój! Wynoś się do wszystkich djabłów, gawronie jeden!!“ Wówczas łechtaniem spróbuje cię rozśmieszyć! Ale ty nawet jednem mrugnięciem nie pokaż po sobie wesołości, dopóki cię czemś nie obdarzy. A gdy cię już obdarzy, to mu pofolguj.
PIPPA: To są wszystko fraszki! Ale usłyszećbym chciała, w jaki sposób należy się godzić po zdradzie? Przypuśćmy, że ta zdrada następuje z mojej, lub jego winy?
NANNA: Jeśli powód rozdźwięku wyjdzie od ciebie, czego się ze wszech miar spodziewać należy, zegnij pokornie kark i mów do każdego, który cię słuchać zechce: „Pozwoliłam sobie na dziecinny