Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nad byle słówkiem uwagi czyni, przyjaciela nogą trąca, gębę krzywi, oczami mruga, jakby chciał powiedzieć: „Mnie chcesz nabrać? Ehe! Znamy się na tem!“
Wtedy ty udawaj trusię i naiwnego głuptaska. Jeśli cię o coś spyta, odpowiadaj, jeśli pocałuje, pocałuj go także, jeśli coś daje, bierz i zachowuj się zawsze tak przebiegle, aby cię nie mógł nigdy złapać na gorącym uczynku! Wkrótce zacznie myśleć: „Ależ ją do rany możnaby przyłożyć“.
Nie pozwól jednak na pienie chwastów w swoim ogródku, dopóki nie zapłaci za grządkę, którą chce obsiać! Zasłaniaj swoje karty, tak, jak i on je zasłania, bądź chytra i przebiegła, aż przyzna: „Nic w niej nie masz fałszywego i nic podejrzanego!“ I tak rad nie rad, mimo swej woli, będzie ci musiał ten frant zaufać i zawsze twoim pozostanie, podczas gdy ty jego tylko wtedy, gdy ci ochota na to przyjdzie!
PIPPA: Dziwię się mateczko, żeście dotychczas szkoły nie otwarli, aby ludzi owych miłosnych przebiegów uczyć.
NANNA: Mam jedną właściwość, któraby mogła być ozdobą cesarzowej: wcale się chełpić nie lubię! Dawniej byłam taką, pożal się Boże!... ale nie traćmy czasu po próżnicy! Naucz się w gniew wpadać i znowu się godzić i nie żal się na tę księgę nauk, którą, obyś na pamięć umiała!
Zawód kurtyzański tak wyostrza dowcip, że