Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miar, sama niby amazonka wskoczy na niego, wtedy już całkiem ducha popuści od słodkiej rozkoszy!
PIPPA: Co ja słyszę!
NANNA: Słuchaj i naucz się odsprzedawać swój towar. Daję ci słowo, że sprytna dziewka, która sama na kochanka wlezie, prędzej wyciągnie mu z portek wszystkie pieniądze, niż to kości i karty szulerów potrafią.
PIPPA: A gdy płacić nie zechce?...
NANNA: Alboż to mało sposobów do wysadzenia go z siodła?
PIPPA: Opowiedzcież mi choć o jednym!
NANNA: Chętnie, posłuchaj tylko! Gdy ci się już znudzi, zacznij popłakiwać, stań się nagle poważna, nie poruszaj się i leż cichutko! Ów ciałożerca zapyta się, przerywając: „Cóż tam znowu?“ Zaś ty zajęcz tylko! Będzie musiał zrobić przerwę i rzec: „Serce najdroższe, czy cię boli, czy nie sprawia ci przyjemności rozkosz, jakiej ja zażywam?“ Wtedy odpowiesz: „Ach drogi staruszku!... chciałabym!“
No cóż takiego?... W tem miejscu zrób minkę, jak łaszący się kotek. A potem nawpół przez słowa, nawpół przez znaki, daj mu do zrozumienia, że chciałabyś się nadziać na włócznię sposobem Gianetty!
PIPPA: Wyobraźcie sobie, że już to zrobiłam i mówcie dalej!
NANNA: Rozsiadłszy się wygodnie, obejmij go za szyję rękoma i daj mu z dziesięć pocałunków. Potem weź jego łodygę do rąk i gnieć ją tak długo, aż