Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i wstrzemięźliwości jaśniejącemu wzorowi, niechybnie, jak ów niewdzięcznik byłbym wobec wzniosłych dobrodziejstw Ferrary!
A gdybym przypisał ją świetnemu Antonio da Leyva, cóżby wonczas o mnie dufała, wielkiem sercem obdarzona Oświeconość z Mantui? Zaniósłbym ją zasię dzielnemu książęciu Salerno, uraziłbym swego wiernego protektora, grabię Massiniamo Stampa. A gdybym poświęcił ją imieniu Jego Miłości, panu Don Lopez Soria, jakże wonczas miałbym czoło stanąć wobec grabi, Guida Rangone i je go świekra, pana Luigi Gonzaga, któremu eksperjencja wojenna i biegłość w naukach, równie przyczyniają sławy, jak on orężom i naukom! A takoż gdybym ofiarował oną księgę Lotaryńczykowi, cóżby na to rzekła Jej Łaskawość z Trydentu? Zaś złożywszy ją u stóp pana Livio Liviano, lub też Jego Benevolentii, rycerza z Legge, jakież uczynienie zadość mógłby dać Jego Dostojności, panu Claudio Rangone, onemu świecznikowi sławy? A gdybym ozdobił ją imieniem kogoś innego, jakże postąpiłbym wobec wielce znakomitego pana Diomede Caraffa, którego łaskawości tyle zawdzięczam?
Ale oto Wy nagle wpadliście mi do głowy i to jest przyczyna, dlaczego Wam tę księgę w hołdzie składam!
Niechybnie zasłużyły na to cnoty wasze, które błyszczą na Was tak, jak cnoty wszystkich moich dobrodziejów błyszczeć zwykły. A gdybym pomyślał o Was wonczas, kiedym trzy dni gawęd co się