Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gi do wielkorządcy. Pozatem zażądałam, aby mnie już raz na zawsze w spokoju zostawił i dał po temu porękę. Za 500 dukatów kupiłam wtedy ten dom z ogródkiem.
PIPPA: Dzielny był z was frant, mateczko.
NANNA: Czekaj końca! nie opowiedziałam jeszcze wszystkiego, zresztą cały rok musiałabym paplać jak najęta, aby ci zdać sprawę ze wszystkich szczegółów, Ale co tu gadać! Nie na darmo żyłam, jak widzisz, do kroćset djabłów, nie na darmo!
PIPPA: Widać to snadnie po owocach waszego żywota!
NANNA: A zatem słuchaj dalej. Ponieważ przyszłam do wniosku, że owe 550 dukatów ani rusz nie mogą zaspokoić mojego apetytu, przeto wymyśliłam sobie figiel kurewski w najbardziej kurwim tego słowa znaczeniu. Wyszukałam jednego neapolitańczyka, łotrzyka, co się zowie, który umiał, jak fama głosiła, usuwać z twarzy wszystkie blizny. Magik przyszedł do mnie i powiada: „Jeśli znajdzie się ktoś, co zapłaci za was 100 talarów, to uczynię cud, tak, że szrama zniknie z Waszego oblicza. O małom nie pękła ze śmiechu, ale przemogłam się i rzekłam, wzdychając: „Idźcie do zbója, który mnie tak pokiereszował i przedstawcie mu swoje warunki“. Huncfot pomknął w te pędy do nieszczęsnego kapitana, opowiedział mu o cudzie, którego podejmuje się dokonać i wyimaginuj