Przejdź do zawartości

Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
27

A! ten Alfred tańcuje jak szalony!.. Chłopiec takiego urodzenia, baron! wierci się z jakąś Auwernijaczką!.. Alfredzie!.. Alfredzie...
— «Zaraz, zaraz! tylko się tego młynka nauczę,» rzekł Alfred nie przestając tańcować i okręcając się z dziewczyną.
Skończył się taniec wreszcie; Alfred ucałował wieśniaczkę, i wraca do towarzyszów.
— «Taniec Auwernijaków nie jest lekki i powietrzny, powiada on; lecz ręczę panów, że ma swoje zalety. Zamawiam więc sobie, mój kochany Robino, że będę tańcował ze wszystkiemi twojemi poddankami.
— «Czy już koniec, panowie?
— «Tak, służę ci idziemy.
— «No, idźmyż, proszę prędzej... Ta droga poprowadzi nas do Szadra, a tąd