Przejdź do zawartości

Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
174




ROZDZIAŁ VI.

ODWlEDZINY U IZORY.

Edward wstał ze świtem, nie myśląc dnia tego spędzić na oglądaniu zamku Rosz-nuar, obiecuje sobie daleko większą przyjemność; chce się widzieć z piękną pastérką, pójść na dolinę, gdzie mieszka Izora; obraz jej ani na chwilę nie wyszedł z jego pamięci; a chociaż mniej od innych mówił o niej — myślał o niej najwięcej. W miłości i w polityce, tych się najbardziej lękać nie trzeba, którzy mniej mówią.
Edward schodzi na dziedziniec, gdzie zastaje już wytrzeźwionych ogrodnika i murgrabiego, czekających na przebudze-