Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Głos w górze.

Będzie Polska, w imię Pana!

Czwarty z chóru.

I ja płaczę, cudna Pani,
I ja łaknę przebaczenia! —
Ach! nie rozum, w klęsk otchłani,
Sercem stracił był — z cierpienia; —
Więc człowieka się połową
Stałem tylko — tylko głową!
I ta głowa, sierdząc skronie,
Słów nie swoich brzmiąca echem,
Z pysznym — zimnym — dzikim śmiechem,
Tak wrzeszczała w braci gronie:
„Lat tysiąców fałsz już zbity,
Rozwiązane Wiary Mithy —
Wszech-idea wiekuista,
Wszędobecna — wszędojedna —
Lecz siebie bezwiedna,
Lecz bezosobista,
Absolutną matką — ducha!
I ta wielka — ślepa — głucha,
W kształt się ludzki ubrać chciwa,
Dialektycznych sprzeczni rojem
Przez naturę wskroś przepływa,
Aż się stanie w łonie mojem
Świadomością i ustrojem!
Ją to niegdyś Bogiem zwano —
Lecz się grubo omylono —
W niej pierwiastne tylko ciemnie,
Co brzmią błędnych czuć szelestem —
Dźwięk dopiero spełny — we mnie!
Ja Bóg, bardziej niż Bóg, jestem!
Jam ostatni kres wszystkiego —
Wszechświat ku mnie tęskni — zbiega —
Jam kwiat dobra — jam kwiat złego —
Jam jest Alfa i Omega!
Lecz mnie jednak na wsze strony