Przejdź do zawartości

Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wymierzyli ku mnóstwom; na chwilę wielka cisza nastanie — a inny kupiec wstał i zawołał: „Oto się targi rozpoczynają“ — i dzwony bijące, raz jeszcze uderzywszy razem, oniemiały w przestrzeni.
Wtedy kupiec zapytał się ludzi o wypadki dnia zeszłego — a w miarę, jak mu z dołu głosy przełożonych nad ludami książąt i mędrców odpowiadały, donosząc o waśniach i rzeziach, o odkryciach i wynalazkach, stojący za nim wspólnicy radzili i układali się — i znów wielka cisza nastała. Słychać tylko szept głosów kupieckich w granitowym świecie. Łuna nadpowietrzna zbladła, wszystkie dusze ludzi razem pobladły od oczekiwania!
A po chwilach kilku kupiec mówca ogłosił o ile się podniosły jedne, a zniżyły drugie ceny na ziemi. Wtedy z mnóstwa nieoddychającego wzniesie się nawałnica poklasków i złorzeczeń, krzyku i płaczu. Jedne zgraje wołają: „Z głodu pomrzemy!“ — a drugie: „Niech żyją kupcy wszechmożni!“ Jedne pląsają wrzeszcząc: „My wygrali! wygrali!“ a inne: „O kupcy, o Bogi nasze! zmiłujcie się nad nami!“ I znów zaczęły się swarzyć i bić i mordować; znów jedne ciała poszły w dół, a drugie w górę, deptając po tamtych!
Trupów wiele ujrzał młodzieniec tratowanych przed wystawą; a po tych trupach porządkiem przechodząc, zaczęli żyjący wstępować na marmurowe wschody. Pierwsi szli książęta z berłem w ręku, z mieczem u boku, otoczeni wielkimi urzędnikami narodów. Sklepienie z żołnierskich bagnetów wzniosło się nad ich głowami i strzegło ich od stóp wystawy po pół olbrzymich wschodów; a tam kupcy zstąpili ku nim i ścisnąwszy im ręce, wiedli ich wyżej.
Za nimi wstępować zaczęli wszyscy przemyślni świata — rękodzielnicy i wyrobniki — lichwiarze i kramarze; jedni nieśli towary, drudzy wory spore, inni jeszcze powiewne papierów zapisanych zwoje. W miarę jak dochodzili połowę wschodów musieli sta-