Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

co. — Podnieś pan tę sprawę na posiedzeniu, zobaczymy co członkowie odpowiedzą.
W chwili, gdy pan Chédeville wchodził z Bertą do domu, ksiądz podbiegł ku niemu i zatrzymał go, uśmiechając się dobrodusznie:
— Przepraszam pana, panie deputowany. Tutejszy kościółek jest w bardzo smutnym stanie!... Chcę go panu pokazać, żebyś pan uzyskał fundusz na reparacyę. Dawno już o to proszę, ale nikt mnie słuchać nie chce. Proszę, proszę, niech pan pójdzie ze mną.
Deputowany, znużony tem naleganiem, opierał się, gdy Hourdequin, dowiedziawszy się od Maoquerona, że kilku członków zarządu zebrało się już w merowstwie i przeszło od półgodziny czekają na niego, oświadczył bez ceremonii:
— Tak, tak, niech pan pójdzie obejrzeć kościół... Zajmie to panu czas, póki ja nie załatwię interesowna potem odwieziesz mnie pan do domu.
Pan de Chédeville zmuszony był pójść z księdzem. Ludzie zbierali się coraz tłumniej, kilka osób ruszyło w ślad za nimi. Ośmieliwszy się, każdy myślał o przedstawieniu swej prośby deputowanemu..
Gdy Hourdequin i Macqueron przybyli do sali merowstwa, zastali tam już Delhomme’a i dwóch drugich członków zarządu gminy. W obszernej sali o ścianach wybielonych wapnem, znajdował się długi stół z białego drzewa i dwanaście wy-