Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, połowa wszystkiego, co tu jest, należy do mnie, mam prawo zabrać i zniszczyć moją, połowę, jeżeli mi się tak podoba!
Obie siostry rozgniewane, oburzone, stały na przeciw siebie, patrząc sobie oko w oko. Po długich latach gorącego przywiązania, była to pierwszą między niemi sprzeczka, wywołana chciwością i żądzą, rozgraniczenia tego, co moje a co twoje. Lizę rozgniewała hardość siostry, która znowu uniosła się gniewem, oburzona niesprawiedliwemi wymówkami. Wreszcie Liza ustąpiła i poszła do kuchni z obawy, aby nieporozumienie nie zakończyło się bójką. Franciszka zapędziła krowę do obory i przyszedłszy do kuchni ukroiła sobie kawał chleba. Wszyscy milczeli.
Liza uspokoiła się już zupełnie. Przykro jej było patrzeć na zasępioną i pochmurną twarz siostry. Odezwała się pierwsza, chcąc zakończyć sprzeczkę i zwiastować jej niespodzianą wiadomość:
— Ale ty nic nie wiesz, Franusiu? Jan chce się ze mną ożenić, oświadczył mi się przed chwilą.
Franciszka stała przy oknie, jadła chleb. Wysłuchała obojętnie słów siostry, nie odwróciwszy się nawet:
— A cóż mnie to obchodzi.
— Powinnoby cię to obchodzić, bo w takim razie Jan byłby twoim szwagrem. Chciałabym bardzo wiedzieć, czy on ci się podoba?
Franciszka wzruszyła ramionami.