Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cono słomę z dachu i zastąpiono ją warstwą łupku, dziś już przegniłego. Dzięki temu staraniu, domek przetrwał lat tyle, stał dotąd wsunięty w ziemię na łokieć głębokości, jak zwykle budowano w dawnych czasach prawdopodobnie dla zabezpieczenia się od zimna. Przedstawiało to tę niedogodność, ze podczas każdej ulewy, woda zalewała izby: napróżno zamiatano i ścierano podłogę tej piwnicy, w kątach której zawsze z stawało błoto. A jednak budowa mądrze była obmyślaną, bo dom zwrócony był tyłami ku północy, ku rozległym płaszczyznom, z których wiały straszne zimowe wiatry i miał z tej strony jedno tylko okienko wązkie, zasłonięte okiennicą; drzwi i okna obu izb wychodziły z drugiej strony, od południa. Domek ten podobnym był do lepianki rybaka, wzniesionej nad brzegami oceanu tak, by fale wody przez żadną szczelinę przeniknąć do wnętrza nie mogły. Wichury zimowe pochyliły ściany ku przodowi, domek zgiął się jak zgrzybiała staruszka przygarbiona wskutek starości i ciężkiej pracy.
W krótkim czasie Jan poznał wszystkie zakątki tego domu. Pomógł dziewczętom wyszorować podłogę w pokoju nieboszczyka. W izdebce tej, oddzielonej od strychu cienką przegrodą z desek stał prosty stół, krzesło i stary kufer, napełniony słomą a zastępujący miejsce łóżka. Na dole Jan bywał tylko w kuchni, nie lubił bowiem wchodzić z siostrami do ich pokoju, przez drzwi które-