Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kocha on ciebie i ciebie pragnie. Błagam cię, bądź wspólniczką moją, ułóżmy rzecz całą póki jesteśmy same.
Ale Ludwika czuła drżenie w słowach jej, w głosie tyle bólu serdecznego widziała, że jeszcze próbowała opierać się.
— Nie, nie! ja się na to zgodzić nie mogę! Byłoby niegodnie z naszej strony, gdybyśmy to zrobiły. Ty kohasz go jeszcze ciągle, czuję to doskonale i nie wiesz sama co wymyślić na swoje własne cierpienia. Zamiast mu dopomagać, wszystko mu powiem. Tak, jak tylko przyjdzie, jak go tylko zobaczę...
Paulinka z całą siłą uścisnęła ją raz jeszcze, nie pozwoliła jej mówić dalej, tuląc jej głowę do piersi.
— Cicho bądź, dziecko uparte!... Tak trzeba, tak być musi, myślmy o nim!...
Zamilkły obie w wspólnym, serdecznym uścisku. Już zwalczona, pokonana, Ludwika ulegała, ze zwykłą sobie pieszczotliwością zdając się na łaskę i niełaskę. Strumienie łez napełniły jej oczy, ale były to łzy rozkoszne, płynące powoli. Nie mówiąc nic, ściskała tylko co chwila silniej przyjaciółkę swoją, jakby znaleźć nie mogła nic głębszego i więcej dyskretnego dla podziękowania jej. — Czuła ją tak dalece wyższą nad siebie, tak wzniosłą i tak bolejącą zarazem, że nieśmiała nawet oczu podnieść, aby wzrok jej z wzrokiem Paulinki się nie spotkał. Nareszcie po chwili, jakby pod wpływem nawału myśli rozkosznych podniosła głowę, przechyliła ją w tył, w radosnem pomieszaniu przymknęła oczy, a wyciągając ku niej wargi, dała jej słodki, długi pocałunek. Morze w dali, pod kopułą niebios, bez chmurki najmniejszej, spokojne było, bez fal i zmarszczek, i błękitne to zwierciadło olbrzymie rozciągało się w nieskończoność. Długo jeszcze w tej czystości i prostocie natury zapatrzone siedziały, topiąc w nie myśli niewypowiedziane.
Gdy Lazar powrócił, Paulinka poszła do niego do wielkiego pokoju na drugie piętro, do tego zakątka ukochanego, gdzie wzrośli oboje. Chciała tegoż samego dnia dopełnić zamierzonego dzieła. Z nim nie szukała żadnych wykrętów i pozorów. Mówiła odważnie co myślała. Pokój był pełen wspomnień przeszłości: trawy morskie zeschłe