Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i przechodniów. Ale w tyle, za szkołą, panowały pustka i cisza, trawa rosła na marnym bruku. Jedna uliczka, ulica Krótka, gdzie były plebania i skład papieru pań Milhomme, łączyła ten koniec placu Republiki, gdzie świeciło słońce czasami, z placem Kapucynów. To też Marek miał tylko trzy kroki do zrobienia. Dwa podwórza na rekreacye były od strony ulicy Krótkiej, oddzielone od siebie dwoma wązkiemi ogródkami, jednym dla nauczyciela, drugim dla nauczycielki. A było to na parterze, w szkole chłopców, na końcu podwórza, gdzie Simon udzielił małego kątka Zefirynowi, przyjmując go do siebie. Dziecko było bratankiem jego żony Racheli Lehmann, wnukiem Lehmannów, biednych krawców żydowskich, którzy zajmowali nędzny dom przy ulicy Lichej, najnędzniejszej ulicy w Maillebois. Ojciec, Daniel Lehmann, młodszy od brata swego, krawca, mechanik z zawodu, pojął z miłości za żonę katoliczkę Maryę Prunier, krawczynię, która będąc sierotą, odebrała wychowanie u Sióstr. Małżonkowie ubóstwiali się nawzajem a kiedy przyszedł na świat mały Zefiryn, nie chrzczono go, w żadnej go religii nie chowano, bo ani ojciec, ani matka nie chcieli sobie wzajem robić przykrości, by go ktoś z nich uczył się modlić do swego Boga. Ale w sześć lat później spadł piorun, Daniel umarł śmiercią okropną, porwany, zmiażdżony przez koło maszyny, w oczach żony, w chwili, gdy mu śniadanie przyniosła do warsztatu. A Marya, przywalona tem nieszczęściem, nawróciła się na religię ze