Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/573

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XX.

Ksiądz Faujas położył rękę na ramieniu Marty i spytał:
Co pani tutaj robi?... Dla czego pani jeszcze nie śpi. Przecież zakazałem tych wieczornych na mnie wyczekiwań.
Drgnęła, jakby nagle ze snu zbudzona i zaczęła nieśmiało na swoje usprawiedliwianie:
— Myślałam, ojcze, że wrócisz wcześnie... I czekając, zasnęłam... Róża musi mieć przygotowaną herbatę.
Proboszcz przywołał służącą i wyłajał ją, że nie przymusiła pani do wczesnego pójścia na spoczynek. Mówił ostro, rozkazująco, nie dozwalając na jakakolwiek odpowiedź.
— Różo, podaj herbatę księdzu proboszczowi — rzekła Marta.
— Nie potrzebuję waszej herbaty! — zawołał gniewnie. Proszę iść spać. Do czego to podobne takie siedzenie po nocy! Nie trzeba mnie wyprowadzać z cierpliwości! Różo, poświeć mi na schodach.