Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wejścia na drogę pokuty i poprawy... Strzeż się przedewszystkiem jej męża, bo to człowiek niebezpieczny, szkodliwy... Radzę ci, byś zachował z nim stosunki chłodne... byś z nim jak naj mniej przestawał...
Ksiądz Faujas patrzał zadziwiony na zakłopotanie mówiącego, wtem spostrzegł, iż pani Rougon nie spuszcza z nich oczu, śledząc z zajęciem grę ich twarzy. Nagle zrozumiał z czyjej namowy słyszy przestrogi księdza Buarette, więc spytał:
— Wszak pan mówisz mi to wszystko z polecenia pani Rougon?...
— Jakim sposobem to wywnioskowałeś? Kto cię uprzedził?... Zaleciła mi, abym ani słowem nie wspomniał o niej... lecz ponieważ odgadłeś, przeczyć prawdzie byłoby grzechem... Tak, poleciła mi to przez wrodzoną dobroć i zacność serca.. Szlachetna ta kobieta byłaby zrozpaczoną, widząc księdza wchodzącego w przyjazne stosunki z tymi ludźmi... Ona biedaczka musi ich przyjmować, ze względem na stanowisko, jakie zajmuje, nałożono na nią obowiązki... i to czasami obowiązki trudne do spełnienia... Zniewoloną jest między innemi do przyjmowania w swoim salonie ludzi wszelkich przekonań.
Ksiądz Faujas podziękował za przestrogę i obiecał być ostrożniejszym na przyszłość. Nikt z pomiędzy grających w karty nie zauważył obecności i rozmowy dwóch księży, którzy po chwili