Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/717

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spadku w posiadanie, nikt nie morduje przechodniów i nie grabi ich menia!... Niema już ohydnej walki klas, niema pryncypałów i robotników, niema proletaryatu i burżuazyi a zatem niepotrzeba już żadnych sądów, ani praw ograniczających swobodę jednostki, ani siły zbrojnej, którąby strzegła dostatków, jakie nagromadzili jedni przeciw napadowi wściekłego z głodu motłochu. Niema próżniaków a zatem niema właścicieli, żyjących z opłaty za mieszkania w posiadanych przez nich domach, niema kapitalistów, którzy odcinają kupony i są na utrzymaniu jak kobiety sprzedajne, słowem — niema zbytku, ale niema też nędzy!... Ach! nie jest-że to mądrość najwyższa i ideał sprawiedliwości! Niema uprzywilejowanych ani uciśnionych jednostek!... Każdy własną pracą osiąga szczęście osobiste, wiodąc do szczęśliwości cały rodzaj ludzki!
Uniesiony zapałem, Zygmunt przemawiał głosem coraz słodszym, łagodniejszym, jak gdyby oddalał się gdzieś w przestrzeń i niknął w górze, w owej przyszłości, nadejście której zapowiadał.
— Ach! gdybym chciał jeszcze rozważyć wszystkie szczegóły!... Niech pani spojrzy na tę oddzielną kartkę, na marginesach której zapisałem tyle luźnych uwag: oto organizacya rodziny, opartej na dobrowolnej umowie. Wychowanie i żywienie dzieci należy do obowiązków społeczeństwa a przecież nie wkradła się tu cień na-