Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/668

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i mieszkała przy ulicy Tour des Dames i odnajmowała księżom umeblowane pokoje. Zajęły one tutaj duży, pusty prawie pokój z alkową, w której ustawiono dwa niewielkie łóżka. Gdy wejście do alkowy zasłonięto parawanem, obciągniętym takimże samym papierem jak ściany, pokój przekształcał się wtedy w salon Wygodne to urządzenie uspakajało nieco hrabinę.
W dwie godziny zaledwie po przeprowadzeniu się pań de Beauvillers do nowego mieszkania, na progu stanął gość najmniej spodziewany a ukazanie się jego napełniło znów serce hrabiny trwogą i zgryzotą. Na szczęście Alicya wyszła była właśnie do miasta dla załatwienia koniecznych sprawunków. Gościem owym był Busch, z uśmiechem tryumfu na płaskiej i brudnej twarzy, w wyplamionym surducie i w białym krawacie skręconym jak sznurek naokoło szyi. Nie ulegało wątpliwości, iż przyszedł on tu przeczuwając instynktownie, że nadeszła stosowna chwila załatwienia starej sprawy zapisu dziesięciu tysięcy franków, jaki hrabia uczynił przed laty na rzecz Leonii Cron. Od pierwszego rzutu oka domyślił się on materyalnego położenia hrabiny. Czyżby przerachował się, zwlekając tak długo?... Zdolny i wymowny, gdy tego konieczna zachodziła potrzeba, z niewyczerpaną cierpliwością i nader uprzejmie wyłożył on całą sprawę oniemiałej z przerażenia hrabinie. Wszakże to jest pismo jej małżonka, nieprawdaż?... a ten dowód