Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/484

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyniesiesz mi pani dobrą radę, to obowiązuję się w zamian tem samem pani odwdzięczyć... Niechże pani przychodzi tu od czasu do czasu i mówi mi, co oni tam robią a ja pani powiem, jak sam będę postępował... No, interes nasz skończony, umowa zawarta?
Powstawszy z miejsca, Gundermann przeprowadził baronową do sąsiedniej sali. Zrozumiała ona doskonale, że na dnie proponowanego układu kryje się zdrada i szpiegostwo, ale otwarcie wyznać tego nie chciała i raz jeszcze wspomniała z naciskiem o loteryi na cel dobroczynny. On zań dobrodusznie potakiwał ruchem głowy, dając jej do zrozumienia, że może się obejść bez wszelkiej pomocy, bo rozwiązanie logiczne, fatalne, nieuniknione nastąpić musi prędzej lub później. A gdy baronowa wyszła, Gundermann powrócił znów do przerwanej pracy, rozpatrując inne sprawy w pośród ogłuszającego hałasu panującego na tym olbrzymim rynku kapitałów, wpośród nieustannej defilady giełdowców i zabawy wnucząt, które z okrzykiem tryumfu oderwały wreszcie głowę nieszczęśliwej lalce. Usiadłszy przy małym stoliku, zatopiony w rozmyślaniach nad nowemi kombinacyami, nie słyszał nawet co się działo w około niego.
Baronowa Sandorff udała się raz i drugi do redakcyi dziennika „Espórance“, chcąc zdać sprawę redaktorowi z rezultatu swej wyprawy. Nigdy jednak nie udawało jej się go zastać. Pewnego