Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dobrze, pójdę tymczasem skończyć artykuł. Daj mi znać, jak tylko pan redaktor będzie wolny.
Zawrócił się już, gdy Dajoie zatrzymał go znowu:
— Czy pan wie, że akcye Banku powszechnego podniosły się do 750? — zapytał rozpromieniony.
Młody człowiek lekceważąco machnął ręką na znak, że kwestya ta jest mu najzupełniej obojętną i powrócił do sali redakcyjnej.
Codzień prawie po giełdzie Saccard wstępował do redakcyi i niejednokrotnie nawet w przeznaczonym dla siebie pokoju przyjmował rozmaitych interesantów, załatwiając z nimi ważne a tajemnicze sprawy. Co się tyczy Jantrou, oficyalnie był on tylko redaktorem „l’Espérance“, gdzie pomieszczał artykuły polityczne, dowodzące literackiego wykształcenia, kwiecistym stylem pisane, „przyprawne solą attycką“, jak przyznawali nawet przeciwnicy pisma. Oprócz tego mówiono pocichu, że jest on agentem Saccarda i że przykłada ręki do różnych spraw bardzo delikatnej natury. Pomiędzy innymi on to wytworzył szeroki rozgłos Bankowi powszechnemu. Z pośród niezliczonego mnóstwa małych dzienników, których ilość wzmagała się nieustannie, wybrał i na był na własność kilkanaście. Najlepsze z nich należały do dość podejrzanych domów bankowych a trzymały się bardzo prostej taktyki, polegającej