Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A usłyszawszy w sąsiednim pokoju odgłos kroków Daigremonta, dodał szeptem.
— Cicho!... pozwól mi pan działać!
Widocznie Huret pragnął gorąco założenia Banko powszechnego i należenia do członków zarządu. Nie ulega wątpliwości, że zawczasu już obmyślił, jaką rolę mógłby odegrać w tej instytucyi. To też, przywitawszy zaledwie Daigremonta, z rozpromienionym wyrazem twarzy podniósł rękę do góry, wołając:
— Zwycięstwo! zwycięztwo!
— Doprawdy? Opowiedz-że mi pan, jak się to stało?
— Minister nie zawiódł moich oczekiwań. Wysłuchawszy wszystkiego uważnie, rzekł: „Życzę mu powodzenia“.
Zachwycony temi słowami, Daigremont nie posiadał się z radości. „Życzę mu powodzenia“ — zdanie to zawierało w sobie wszystko: jeżeli pośliźnie mu się noga, to go opuszczę, a jeżeli wszystko pójdzie pomyślnie, przyrzekam mu pomoc. Czegóż więcej żądać było można?
— Bądź spokojny, kochany Saccardzie! — zawołał — jestem pewien, że nam się powiedzie. Uczynimy wszystko, co tylko będzie w naszej mocy.
Następnie, gdy wszyscy trzej usiedli do ułożęnia głównych punktów, Daigremont podniósł się i zamknął okno, bo głos kobiecy, przechodzący teraz w łkanie bezgranicznej rozpaczy, przeszka-