Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

temi głównemi częściami zastawy, srebrne fajerki małe i wielkie, ustawione symetrycznie, dźwigały pierwsze danie, otoczone muszlami, zawierającemi przystawki; pośród nich koszyczki z porcelany, wazony kryształowe, talerzyki, kompotyery napełnione, mieszczące część deseru już zastawioną na stole. Wzdłuż szeregu talerzy, istna armia szklanek, kieliszków, karafki z wodą i winem, maleńkie solniczki; cały kryształ nakrycia był cienki i lekki jak muślin, bez najmniejszego cyzelowania a tak przezroczysty, że nie rzucał nigdzie cienia. Zastawy zaś, wielkie sztuki, zdawały się być prawdziwymi fontannami ognia; błyskawice przebiegały po polerowanych bokach fajerek; widelce, łyżki, noże o rękojeściach z perłowej masy, tworzyły pasy płomienne; tęcze zapalały szkła, a pośród tego deszczu iskier, w tej rozpalonej masie, karafki z winem rzucały czerwone plamy na obrus, zda się rozpalony do białości.
Wszedłszy tu, biesiadnicy, uśmiechający się do dam prowadzonych, przybrali mimowolnie wyraz błogości. Kwiaty nadawały świeżości temu ciepłemu powietrzu. Lekkie obłoczki pary unosiły się w około, mieszając się z zapachem róż. Przeważała cierpka woń raków i kwaskowa cytryn.
Następnie kiedy już wszyscy odszukali swe nazwiska, wpisane na odwrotnej stronie drukowanego „menu“, poczęło się odsuwanie krzeseł, głośny szelest jedwabnych sukien. Obnażone ramiona, na których świeciły gwiazdy brylantów, obok czarnych