Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Odprawa.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

promitowanego niż on temi księgami, w których przeważnie figuruje jego ręka, ale że spokojnym jest już zupełnie od chwili, kiedy wie, że się znajdują w jego posiadaniu. W duszy byłby chętnie udusił „swego przyjaciela“; przypominał sobie wybornie jeden kawałek wielce kompromitujący, sfałszowany inwentarz, który w dziwnej głupocie był zestawił i który musiał był pozostać w jednym z regestrów.
Larsonneau, opłacony słono, założył biuro komisowe teraz na ulicy Rivoli, które urządził ze zbytkiem apartamentu demimondówki. Saccard, opuściwszy biura ratusza, mogąc już teraz znacznemi obracać kapitałami, rzucił się na przebój w spekulacyę, kiedy tymczasem Renata, upojona, rozszalała napełniała Paryż zgiełkiem swych powozów, blaskiem swych dyamentów, szałem swego życia podziwianego a zgiełkliwego.
Czasami mąż i żona, te dwie różne gorączki, pieniędzy i użycia, szli razem w mgły chłodne wyspy św. Ludwika. Wydawało im się wtedy zawsze, że wkraczają w miasto zamarłe.
Pałac Béraud, zbudowany na początku siedemnastego wieku, był jedną z tych budowli kwadratowych, czarnych i poważnych, o wązkich a wysokich oknach, tak częstych w tej okolicy, które to wynajmują na pensyonaty, fabrykantom wody selcerskiej, lub na składy win i spirytualij. Tylko że był znakomicie zachowany. Od strony ulicy Saint-Louis-en-l’Ile, miał tylko trzy piętra, piętra