Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ry? Jeżeli kiedykolwiek architektura jakiegoś wieku powinna była mieć styl swój własny, odrębny, to z pewnością i przedewszystkiem architektura tego wieku, w który wejdziemy niezadługo, wieku nowego, zrównanego terenu, gotowego do odbudowy wszystkiego, pola zasianego świeżo, na którem wzejdzie niebawem lud nowy. Zburzyć więc i w proch zwalić greckie świątynie, które nie mają dziś już racyi bytu pod naszem niebem, pośród naszego społeczeństwa! w proch gotyckie katedry, skoro wiara wraz z swojemi legendy już zamarła! w proch smukłe kolumnady, wypracowane koronki Renesansu, to odnowienie starożytności, przeszczepione na wieki średnie, te klejnociki sztuki, w których zamieszkać nie może nasza demokracja! I chciał i domagał się z gwałtowną gestykulacyą architektonicznej formułki dla tej demokracyi właśnie, dzieła z kamienia, które byłoby jej wyrazem, gmachu, w którym ona czułaby się u siebie, czegoś ogromnego i silnego, prostego i wielkiego zarazem, tego czegoś, co się zaznacza już w naszych dworcach kolei, w halach, z trwałą elegancyą ich wiązań żelaznych, ale oczyszczonego jeszcze, wzniesionego aż do piękna, wypowiadającego wielkość naszych zdobyczy.
— Ależ tak, ależ tak! — powtarzał Dubuche, porwany ogniem jego wymowy. — To właśnie chciałbym zdziałać, zobaczysz to kiedyś... Daj mi tylko dość czasu, bym mógł dojść do kresu