Przejdź do zawartości

Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Duch w zwątpień i przerażeń
Zapadał ciemną głąb,
Wiądł kwiat nadziei, marzeń,
Rozpaczy kąsał ząb.

Zapiekłem, krwawem okiem
Patrzałem w mętną dal —
Nic i nic — za obłokiem
Grzmiał wir nicości fal.

Łoskot ich bił w me ucho,
Jak pogrzebowy dzwon,
I rzekłem sobie głucho:
To śmierć już! to już zgon!

W otchłani zniechęcenia,
Upadłem kryjąc twarz,
Przekląłem swe marzenia
I świat, o ludzie, wasz.

Zgasł zachód. Noc tajemną
Okryła ziemię mgłą.
Bór gwarzył wciąż nade mną
Posępną dumę swą.

Szemrały liście smutnie,
Mchy strzęsły siwą pleśń
I, jak srebrzyste lutnie,
Żałobną wiodły pieśń.