Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/906

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak jest — rzekła Zirza — umysł jest spokojny... Renata milczała, ale doznawała tych samych kłopotów co i ja... Gdy postanowienie faz zostało powzięte, troski znikły, jak gdyby czarami, i od jutra zaczynamy szukać skromnego gniazdka...
Paweł wydał głębokie westchnienie.
— Ja wiem, że to jest potrzebne — rzekł — ale Renata się z nami rozstanie, a to nie wesołe...
— Ponieważ tęgo koniecznie potrzeba... — wyszeptała córka Małgorzaty również wzdychając.
— Szczęściem rozłączenie będzie krótkiem... — rzekł student prawa. — Po zajęciu mieszkania, zaraz pójdziemy do mego ojca i panna Renata wkrótce przybierze nazwisko pani Lantier...
Odpowiedzią Renaty było długie wejrzenie, pełne wdzięczności i miłości?
Nakryto do stołu.
Gerson z poblizkiej restauracyi przyniósł śniadanie i dwie młode pary zasiadły do niego.


∗             ∗

Wybiła ósma wieczorem.
Czas był suchy, zimno bardzo silne.
W sypialnym pokoju domu przy ulicy Tocanier, zajmowanym przez Leopolda i Jarrelonge’a, palił się spory ogień z węgli kamiennych.
Leopold zjadłszy obiad w Paryżu, tylko co po» wrócił i opanowany przez mocny katar, postanowił trzymać się ciepło i położyć do łóżka.