Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/854

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

którego byliśmy świadkami, zaledwie mogłem się spytać co słychać u ciebie... Zaprawdę, masz się lepiej, skoroś i wróciła do Paryża, ale jesteś jeszcze bardzo blada i twoje znużone rysy i wzrok przygasły, każą mi się obawiać, czyś wyjechała z Romilly nie zbyt wcześnie, to jest przed zupełnem przyjściem do zdrowia...
— Czyż mogłam tam pozostać? — odparła Małgorzata — byłabym tam umarła z niecierpliwości! — Nie ukrywam przed tobą myśli która mnie ogarnęła... Wiesz jaki mam teraz cel życia... chciałabym jaknajprędzej pytać, szukać, nakoniec dowiedzieć się...
— I rozpoczęłaś poszukiwania? — zapytał żywo przedsiębiorca.
— Naturalnie!
— Czy osiągnęłaś już jaki skutek?...
Pani Bertin potrząsła przecząco głową.
— Nic się nie dowiedziałaś w zamku Viry-sur-Seine? — mówił dalej Paskal.
— Nic stanowczego... Jednakże nie żałuję mego kroku.
— Dla czego?
— Trafiłam na trop.
Paskal uczuł lekkie drżenie.
— Na trop?... — powtórzył tonem pytającym.
— Tak jest, alem go zaraz zgubiła w Troyes?
— Dla czego w Troyes?
— Dla tego że moja córka tam mieszkała...
— A! — rzekł Paskal udając zdziwienie.