Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/795

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Boję się zabierać panu czasu...
— Ależ wcale nie... Pytaj pan, proszę, jeżeli to panu może być użytecznem...
— Zatem skorzystam z pańskiego pozwolenia. Czyś pan nie słyszał przypadkiem o zbrodni popełnionej na linii z Maison-Rouge do Paryża, tej samej nocy z dnia 24?
— O zbrodni? — powtórzył zawiadowca, wlepiając zdziwiony wzrok w pytającego.
— Jest to tylko przypuszczenie, proszę pana... — ciągnął Paweł.
— Nie słyszałem o niczem... zatem nic nie ma podejrzanego... — Jak tylko się trafi coś niezwykłego, cała linia bywa telegrafem zawiadomioną.
— Czyś pan już kiedy widział w Maison-Rouge służącego, któremuś pan wydawał bilety?
— Nigdy... Jestem tego pewny...
— Czy pana co nie uderzyło w tym człowieku?
— Jego cudzoziemski akcent...
— Do jakiego języka wydawał się panu ten akcent należec?
— Do jednego z języków północnych, ale nie wiem do któregoś.
Student prawa dalej nie mógł prowadzić badania.
Podziękował powtórnie; pożegnał się z zawiadowcą i powrócił do hotelu, w którym śniadanie na niego czekało.
— I cóż, panie — zapytał gospodarz — czyś się pan dowiedział o tem co chciałeś wiedzieć?...